Eurojam 2014: Opolscy harcerze wrócili ze zlotu w Francji (ZDJĘCIA)

Do Saint-Evroult-Notre-Dame-du-Bois, a właściwie do lasu koło tej francuskiej wsi, zjechali się harcerze i harcerki z całej Europy oraz Kanady. Dużo harcerzy i harcerek, około dwanaście i pół tysiąca. Z czego półtora tysiąca z Polski.

Z hufca lubelskiego przybyło siedem drużyn żeńskich i osiem męskich. Od Opola Lubelskiego do Chełma. Chłopaki i dziewczyny z całej Lubelszczyzny zjechali się, by razem z rówieśnikami z całej Europy przeżywać przygody, modlić się, bawić i cieszyć.Takie spotkanie skautów odbywa się raz na 10 lat (poprzednie było w Polsce).

-Tak naprawdę przygotowania do tego obozu trwały przez cały rok, od poprzednich wakacji- mówi Kuba, drużynowy 1. Drużyny Opolskiej. - Musieliśmy przygotować się zarówno pod względem materialnym, jak i pod względem formacji skautowej. - Jeżeli chodzi o tą ostatnią - mówi drużynowy. - To zastępy uczestniczyły w całorocznej grze Eurojamowej, podejmowały się najróżniejszych wyzwań i starały się być coraz lepsze na każdej z płaszczyzn działalności harcerskiej - dodaje. -Natomiast jeżeli chodzi o kwestie materialne, to szukaliśmy sponsorów, po pierwsze, żeby dofinansować chłopakom nietani wyjazd, a po drugie, żeby kupić niezbędny sprzęt obozowy (nasza drużyna jest bardzo młoda), na przykład siekiery, piły, plandeki. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim prywatnym darczyńcom, jak i Fundacji BZ WBK, która objęła nas swoim programem Bank Aktywnej Młodzieży.

Jak się mieszka na taki obozie? –Spaliśmy na platformach wykonanych własnoręcznie z żerdzi, na wyplecionych ze sznurka łóżkach. Nie powiem, wygodnie - mówi Wojtek z zastępu Łasica z 1. Opolskiej. - Zrobiliśmy też różne przedmioty codziennego użytku, jak stół, czy kuchnia. Dziewczyny i chłopaki obozują osobno, chociaż widywaliśmy się parę razy, na przykład na apelach, rozpoczynającym i kończącym.

Jak wyglądała codzienność na Eurojamie? Pobudka. Modlitwa. Rozgrzewka. I pora zaczynać kolejny dzień. Po śniadaniu (z bagietkami jako daniem obowiązkowym) jest pora na Mszę Świętą, następnie zaś skauci wyruszają w zastępach do swoich zajęć. A zajęcia są różne, zależnie od dnia. Uczta ze Szwajcarami? Warsztaty zapaśnicze z Włochami? Wspólne śpiewy z Francuzami? Gry z Kanadyjczykami? Czemu nie! Ty tylko część aktywności, które lubelscy skauci wykonywali. Po nich przychodził czas na obiad, zawsze gotowany osobiście przez harcerzy i harcerki.

Potem znowu był czas na harcerskie zajęcia. Po nich kolacja, a często także ognisko, czasem w jednej drużynie, a czasem w całym hufcu, czy w gronie międzynarodowym. – Szczególnie fajnie wspominam jedno z ognisk z Francuzami. Chcieli na przykład wykrzyknąć coś po polsku, więc wykombinowali okrzyk ze znanych im słów „Jestem polski! Jestem francuski! Jestem ogórki!”. Skręcaliśmy się wtedy ze śmiechu - uśmiecha się Jacek, zastępowy Lisa z 1. Opolskiej. Każdy dzień harcerze kończą modlitwą.

Czy było tam warto tam jechać? Zdecydowanie!- odpowiada Przemek, zastępowy Jastrzębia z opolskiej drużyny. – Po pierwsze, każdy taki obóz to świetna przygoda i wyzwanie. Stawanie się z chłopca młodzieńcem, a z młodzieńca mężczyzną. Po drugie, jeszcze nigdy nie miałem możliwości przebywania w tak międzynarodowym gronie, w dodatku wyznającym takie same wartości co ja. Ci ludzie są świetni! Mam nadzieję, że za dziesięć lat, już jako dorosłemu harcerzowi, też uda mi się pojechać na kolejny Eurojam!

Czytaj Kronikę policyjną Lubelszczyzny
Czytaj nasz luźny serwis - Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!