Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkutnicy z Basonii: Basońskie krypy, baty i pychówki (ZDJĘCIA)

Agnieszka Ciekot
Szkutnicy z Basonii: Mateusz Tabaka i Marek Rowka
Szkutnicy z Basonii: Mateusz Tabaka i Marek Rowka AC/UG Józefów nad Wisłą
W małej wiosce niedaleko Józefowa nad Wisłą żyją jedyni na Lubelszczyźnie i prawdopodobnie w kraju szkutnicy. Mateusz Tabaka i Marek Rowka specjalizują się w robieniu pychówek i batów, czyli drewnianych łodzi.

Basonia kolebką polskiego szkutnictwa

Basonia to mała, nadwiślańska wioska położona na lubelskim Powiślu. Gdy przejeżdża się przez nią można by rzec, że nie wyróżnia się niczym od innych lubelskich wsi. Mieszka tu niewiele ponad 200 osób. Większość mieszkańców utrzymuje się z rolnictwa. I od dziada, pradziada żyje w harmonii z Wisłą. Lokalizacja wioski nad rzeką spowodowała, że mężczyźni musieli nauczyć się szkutnictwa, czyli budowania i naprawiania łodzi. Bo łódki były elementem wyposażenia każdego gospodarstwa.

Do lat 80-tych gospodarze z Basonii i pobliskich Wałowic mieli po drugiej stronie Wisły pola uprawne i łąki. - Aby codziennie przedostać się na drugi brzeg wykorzystywali krypy, czyli duże łodzie na które wjeżdżały konne zaprzęgi i bydło – opowiada Aneta Burda, sołtyska z Basonii. Kobiety chcąc wydoić w południe krowy wsiadały do mniejszych łódek i płynęły na drugą stronę Wisły.

Pływające krypy, baty i pychówki wpisały się w nadwiślański krajobraz. Ale na ich budowie znali się nieliczni. Od starszych, nieżyjących już szkutników, zanikającego fachu nauczyli się młodsi. – Dzięki temu ta tradycja nie zaginęła. I dumni jesteśmy, że nadal mówi się o naszej wsi, że jest kolebką polskiego szkutnictwa – przyznaje pani sołtys.

Szkutnictwa uczyli się od wujków i sąsiadów

Mateusz Tabaka ma niespełna 30 lat lat. Choć krypy zna z opowieści starszych mieszkańców, to dziś jest znanym w Polsce szkutnikiem. Zrobił już ponad 50 batów, czyli łodzi o długości od 9 do 13 metrów i mniejszych pychówek. Te mają od 6 do 8 metrów długości, kosztują 3 tys. zł i głównie zamawiają je wędkarze.

Budować nauczyli go wujkowie. – Gdy miałem 10 lat chodziłem do nich i przyglądałem się jak to robią – opowiada Mateusz Tabaka. Szkutnictwo stało się jego wielką pasją. Pierwszą łódkę zrobił w wieku 24 lat. Pomógł mu Henryk Smaga z Wałowic. – Po roku sprzedałem ją, a zarobione pieniądze zainwestowałem w zakup materiałów. I tak to się powoli rozkręciło – wspomina. Dziś pan Mateusz porad udziela innym. W swoim skromnym warsztacie, na stworzenie którego dostał pieniądze z urzędu pracy, szkutnictwa uczy żonę. – Zaraziłam się pasją męża i kiedyś sama chciałabym wybudować łódź – przyznaje Monika Tabaka. Póki co pani Monika zajmuje się owijaniem gwoździ. – Każdy gwóźdź musi zostać owinięty pakułą, czyli konopiami, które stanowią uszczelkę, dzięki której woda nie przecieka – wyjaśnia.

Marek Rowka nie pamięta od kiedy robi łodzie. – Szkutnictwo nie było naszą rodzinną tradycją. Trochę podpatrzyłem u sąsiada, trochę z głowy brałem i tak najpierw jedną, potem drugą i trzecią łódź zrobiłem – mówi. Ale z budowaniem drewnianych pychówek chce już się rozstać. – Mam inne zajęcia i nie mam czasu na to – twierdzi Rowka. Jedną z najpiękniejszych łodzi wybudował trzy lata temu dla flisaków, którzy chcieli popłynąć do Gdańska. W uroczystym wodowaniu wzięła udział cała wieś. Łódź miała blisko 14 metrów długości i 2,5 metra szerokości. – Trafiła do Solca i tam pływa teraz – dodaje.

Budujemy łódź

Na zbudowanie małej łódki szkutnicy z Basonii potrzebują góra trzy dni. Baty i pychówki robione są z sosnowych desek. Ale deski nie mogą być klejone. – Czub łodzi, a także wręgi (red. żebra łodzi) i pawęż (red. tył łodzi) wykonuje z dębu lub akacji, bo ten materiał jest mocniejszy – przyznaje Mateusz Tabaka. Najważniejszą rzeczą jest właściwe wyprofilowanie dna. – Ono rzutuje na późniejszy wygląd łodzi – mówią szkutnicy.

W tradycyjnych łodziach, które budowali od lat mieszkańcy Basonii, przód jest podgięty na 3 metry, tył na 2 m. - Do wygięcia desek wykorzystujemy lewarek hydrauliczny. Nasi dziadkowie robili to metodą dyszla – dodają. Do budowy koniecznie trzeba mieć szablon na wręgi. - Od niego odrysowuję i wycinam żebra łodzi – przyznaje Tabaka. Cała łódź musi być dobrze udyktowana, czyli uszczelniona. – Dawniej wykorzystywano do tego mech. My teraz stosujemy sznurek lub silikon – przyznają szkutnicy z Basonii.


Czytaj Kronikę policyjną Lubelszczyzny
Czytaj nasz luźny serwis - Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opolelubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto